I oto nadeszły: koniec roku – początek nowego. 
Jesteśmy tutaj razem, choć przez większość roku, bywaliśmy osobno. 
Widywaliśmy się od czasu do czasu.
W sobotę.  Niekiedy w piątek. 
Bywało, że mijaliśmy się przy wejściu.  W piwnicy. Na ulicy. 
Jak sobie radziłeś? Jak minęły ostatnie miesiące? 
Pamiętasz ubiegłoroczne obietnice? Przyrzeczenia? Nie przejmuj się. Ja też już nie. 

To znaczy pamiętam je dokładnie, ale nie będę Ci ich wypominał.

No więc jak – jak minął ostatni rok?
Chciałbyś się czymś pochwalić?
Co osiągnąłeś? Dostałeś tą pracę?
Jak po awansie?
Masz więcej pieniędzy? Czujesz się pełny?
Niczego Ci nie brakuje? Na pewno?
Chyba nie wszystko poszło dobrze, co?

Pamiętam jak zapłakany krzyczałeś w ciemnym pokoju. 
Płakałeś. Ona odeszła, prawda? Wiem. 

A Twoja choroba? Nie cofnęła się? Też wiem. 
Nie chciałeś wtedy z nimi rozmawiać. Ze mną też nie.

A może jesteś głodny? 
Jadłeś coś dzisiaj? 
Masz gdzie mieszkać? 
Jak rodzina? 
Dalej się Ciebie wstydzi? Nie możesz spojrzeć w lustro?

Daj już spokój. 
Podnieś głowę. Do góry. Wyżej. No jeszcze wyżej. 
Widzisz mnie? 
Popatrz.

Niedługo będę.

JEZUS

Ten wiersz/słowa napisałem trzy lata temu. Wydawało mi się wtedy, że są na “teraz” i “tutaj”. Był wtedy koniec roku, a ja miałem prowadzić spotkanie noworoczne w moim kościele. Miałem za sobą trudny rok i niewiele sił, by poza sobą, cokolwiek więcej udźwignąć. Wtedy mnie olśniło: a może nie chodzi o “dużo”? Może wcale nie chodzi o to kim nie udało mi się być, ale kim teraz naprawdę jestem? 

Zastanawiam się, co Jezus chciałby nam – Tobie i mnie – powiedzieć, gdyby tutaj był? Czy przypominałby nam to, co nam się w ubiegłym roku nie udało? Czy w ogóle chcielibyśmy wiedzieć, co ma do powiedzenia? Może uściskałby Cię mocno i cieszył się z Twoich sukcesów? A może zwiesiłby głowę, otoczył Cię ramieniem i zapłakał? No właśnie. Pytania. Mamy ich dużo. Jednak Bóg ich raczej nie zadaje. On zna. On wie. 

Prawda jest taka, że my także wiemy, co Jezus prawdopodobnie by zrobił. Tylko my, bo znamy nasze motywacje. Nikt więcej oprócz nas i Jego. To cichy głos Ducha Świętego, który przemawia do Twojego i mojego serca. “Głos”, który bywa trudny, bo nie słyszy naszych tłumaczeń. Po prostu mówi Prawdę o tym, kim jesteśmy. Grzesznikami, potrzebującymi Zbawiciela. I jeszcze te wszystkie plany, które w połowie stycznia ubiegłego roku, usunąłeś z pulpitu komputera. Bo to zwyczajnie nie zadziała. Ja się nie zmienię. Bo przecież nie byliśmy tacy, jacy chcieliśmy być. Powiedzieliśmy raz, czy dwa razy trochę za dużo. A kiedy trzeba było się odezwać – milczeliśmy. Może dalej prześladuje Cię ta kłótnia, która skończyła tak wiele, lub nieodebrane połączenie telefoniczne on kogoś, kto już nigdy nie zadzwoni.

Wszystko, co Mi daje Ojciec, przyjdzie do Mnie, a tego, który do Mnie przychodzi, z pewnością nie odrzucę. Zstąpiłem bowiem z nieba nie po to, aby spełniać swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. A to jest wola Tego, który Mnie posłał, abym z tego wszystkiego, co Mi dał, nic nie stracił, lecz wzbudził to w dniu ostatecznym. Taka bowiem jest wola mojego Ojca, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym.
Ewangelia Jana 6, 37-40

A teraz kartka i długopis – kolejne plany. Gdybyśmy mogli cofnąć się o 12 miesięcy wstecz, to czy nie okazałoby się, że dokładnie to samo sobie obiecywaliśmy? Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Ale spokojnie. Nie koncentrujmy się nad tym co za nami – słyszysz od znajomych. Jeżeli kiedykolwiek czekałeś na lepszy moment aby coś zmienić, to on właśnie nadszedł – mówią. Być może nie wszystko w Twoim życiu jest ok, być może jeszcze sporo trzeba naprawić – ale dasz radę – powtarzają. I pewnie mają rację. 

Wszyscy do czegoś dążymy – wszyscy czegoś pragniemy. To może być dobry rok. To może być rok sukcesów – nawet, jeżeli masz już 50, 60 a może 80 lat. Jakich? Być może będziesz lepszym mężem? Żoną? A może zaczniesz lepiej słuchać? A może zaczniesz znowu kochać? Może przestaniesz wpadać w furię? To może być rok zdanej matury, upragnionego awansu, zaręczyn, wymarzonej podróży, ślubu, upragnionego dziecka. To może być także rok znalezionego mieszkania, spłaconego kredytu, czystych ubrań, pełnego brzucha lub tego, że Ci, których kochasz, oddadzą swoje życie Jezusowi. 

Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia, w Chrystusie.
List do Filipian 4, 13

Musimy sobie jednak jasno powiedzieć, czym ten rok być nie może. Nie może być rokiem dalszego narzekania, obgadywania, plotkarstwa, chorych ambicji.  To nie może być kolejny rok bez zadbania o własne zdrowie, wspólnych posiłków z rodziną, bez pracy, bez uśmiechu. To nie może być kolejny rok włączonego telewizora i stale włączonego komputera. I ponad wszystko, to nie może być kolejny rok bez Boga.  Możemy sobie pozwolić na kolejny rok bez spełnionych marzeń – cokolwiek sobie zamarzyliście. Nie możemy sobie jednak pozwolić na jedną rzecz – na życie bez Boga.

Czy chrześcijanin może żyć bez Boga? Czy adwentysta dnia siódmego może żyć bez Boga? Pewnie. Może o Bogu wiedzieć, ale Go nie znać. Czy chciałbyś poznać Boga? Czy chciałbyś, aby ten Nowy Rok, 2019 otworzył przed Tobą nowe doświadczenie w Twoim chrześcijańskim życiu? Niech to jedno postanowienie będzie najważniejszym, jakie dzisiaj podejmiesz: TO BĘDZIE ROK Z BOGIEM.  Jestem pewien, że jeżeli tak uczynisz, jeżeli tak zrobimy, to naprawdę może być rok spełnionych marzeń.

Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a to wszystko będzie wam dodane
Ewangelia Mateusza 6, 33

Czy sam w to wierzę? Pewnie. Dlaczego? Bo nigdy tak naprawdę nie spróbowałem. Jeszcze nigdy nie miałem takiego noworocznego postanowienia, aby lepiej poznać Boga. Znalazłem czas na wiele innych postanowień, ale to jedno cały czas mi umykało. Być może najwyższy czas to zmienić; najpierw szukać Jezusa, a później planować cele. Spróbujemy?

DK

Related Articles