Jak co roku rocznica urodzin Hani odnajduje mnie w Zatoniu. Choć lubię tam jeździć, ten jeden dzień wolałbym spędzić w innym miejscu. W tym roku postanowiłem, że zrobię wszystko, aby nie płakać. „To w końcu rocznica jej urodzin” – powtarzałem.

Pamiętam jak trudny i ciężki był 18 lipca 2009 roku. Pojechałem do szpitala z koszykiem piknikowym. Do termosu wlałem zimne pepsi, ugotowałem na parze ziemniaki i zabrałem jeszcze kilka drobiazgów. Dzień wcześniej wyszukałem zielony trawnik i wydawało się, że już wszystko mam zaplanowane. Był parny i duszny dzień. Burza wisiała w powietrzu. Jeszcze nie wiedziałem, że to nie jedyna burza z jaką przyjdzie mi się zmierzyć.

Kiedy z sali operacyjnej wyjechał inkubator z Hanią, nie mogłem jej dojrzeć. Zawinięta w tetrowe pieluchy nie zdradzała swojej obecności. Moja córka. Moja bohaterka. Szedłem za inkubatorem aż zatrzasnęły się przede mną drzwi OIOM’u. Resztę pamiętam jak przez mgłę. Zdjęcia z telefonu, które pokazuję Agnieszce. Jej łzy, bo nie może wziąć Hani na ręce. To był paskudny wieczór. Musiałem pojechać do domu. Zostawić moje dziewczynki. Agnieszkę położono w sali, gdzie inne mamy miały już przy sobie swoje maleństwa. Ale nie ona. Noc spędziła wijąc się z bólu i tęskniąc za malutkim sercem, które jeszcze niedawno biło taki blisko. Moja żona. Moja bohaterka.

Oprócz garści zdjęć, pudełka z pieluchami i ubrankami, niewiele pozostało nam z tamtego okresu. Pamiętam jednak, jak mocno śmierć Hani związała mnie i Agnieszkę. Pamiętam, jak rzuciłem Bogu wyzwanie i On dał nam siłę. Po dziewięciu latach, pomimo rozczarowań i trudniejszych chwil, dalej staramy się żyć blisko Jezusa. Trudno pomyśleć o innym życiu. Ciężko byłoby odnaleźć siebie daleko on Boga i nadziei na spotkanie Hani. Nie da się opisać tego, jak wielka pustka pozostaje po śmierci dziecka. Nasza historia jest jedną z wielu, jakie czasami pisze życie. Ale one się jednak zdarzają. Budzisz się, choć umiera cząstka Ciebie. Czy możliwe jest życie „po śmierci”? Tak. Od nas zależy, jakie będzie. Pełne buntu, gniewu i żalu, albo zaufania, pokory i ciszy.

Wybieraj.